zauważcie, że w starych filmach jest brak wulgaryzmów, przekleństw, zboczonych rzeczy, występuje ogromne poczucie humoru, nawet tematyki religijne. były takie momenty, w którym zapadają w pamięć, jak np. szał Louisa z kierowcą w "Żandarm się żeni", niesamowite gagi w "Manii wielkości", jejku, w wielu filmach, mimo to pamiętamy słynne sceny. a teraz co? w nowych komediach k.... ile się da, non stop o sexie, jakoś nieszczególnie nas bawią, a po zakończeniu łatwo się zapomina. tak, te stare filmy mają swój urok, fenomen. o przygodach gapiowatego inspektora Clousealu również nie da się zapomnieć. to klasyki. patrzcie, nie ma co porównać starych komedii z nowymi. Louisa nie da sie zapomnieć. już 29 lat nie ma go na świecie, a nadal rozśmiesza... :)
Przede wszystkim to jest jeden z nielicznych komików na świecie którzy jednym ruchem,jednym skrzywieniem potrafią wzbudzac niesamowite emocje.Pozostaje dla mnie wiecznie niepokonanym magikiem gatunku komediowego.
Drugiego takiego człowieka nie będzie. Rzadko się zdarza żeby ktoś nie musiał mówić ani słowa a i tak rozśmieszać do łez samą mimiką twarzy ;)
Ależ jest. To Rowan Atkinson! Według mnie jedyny aktor zasługujący na miano następcy Louisa De Funesa.
Fakt. Szkoda tylko, że tak mało się udziela. Mógłby faktycznie zrobić podobną karierę ale jednak czegoś zabrakło.
No właśnie, od premiery Johny English Reborn nie zapowiedziano żadnego nowego filmu z Atkinsonem... :(
Niestety. Ale między nim a drugim pełnometrażowym Jasiem Fasolą, którego osobiście uważam za lekki niewypał też minęło sporo czasu.