Louis de Funès

Louis Germain David de Funès de Galarza

8,4
28 088 ocen gry aktorskiej
Jeśli wydaje wam się, że Louis de Funes nigdy nie był młody, w pewnym sensie macie rację. Wszystkie jego najważniejsze (jak "Hibernatus", "Oskar", "Kapuśniaczek") i najbardziej znane (serie o Żandarmie i o Fantomasie, "Wielkie wakacje", "Skrzydełko czy nóżka") filmy powstały, gdy aktor przekroczył pięćdziesiątkę. Do tego czasu nie tylko grywał, ale i zdołał nakręcić ponad sto filmów (grał nawet w sześciu filmach rocznie), ale żaden z nich nie osiągnął popularności późniejszych przebojów.

Był synem hiszpańskiego arystokraty, mieszkającego we Francji szanowanego prawnika. Miał starszego brata i siostrę, o których nigdy nie chciał mówić. Żenił się dwa razy - drugą jego żoną została wnuczka pisarza Guy de Maupassanta, która później stała się jego agentem. Zamieszkali w jej XVII-wiecznym zamku Clermont pod Nantes. Trzecią żoną - już tylko filmową - była Claude Gensac: grała jego żonę w serii o żandarmie, w "Wielkich wakacjach", w "Hibernatusie" i w "Skąpcu".

W czasie II wojny światowej żył z gry na pianinie w paryskich nocnych klubach. Pierwszą rolę w filmie zagrał już w roku 1945, pierwszą poważną i dostrzeżoną - w filmie "Podróż do Paryża", dopiero w roku 1956. Lekceważony przez "wielkich" komedii francuskiej tego okresu - Bourvila i Fernandela, irytujący "wielkich" poważnego kina - Jeana Gabina czy Jeana Maraisa, wypłynął na szerokie wody filmem "Koko" w roku 1963. Niemal natychmiast został zaangażowany do roli żandarma z Saint-Tropez - i jego popularność nie osłabła już do końca życia. Obaj "poważni" aktorzy wystąpili zresztą w końcu z de Funesem - Gabin w "Człowieku z tatuażem", Jean Marais w serii o Fantomasie, chyba najbardziej dziś żywych filmach tego (będącego kiedyś idolem) aktora.

Przeciwnicy Louisa de Funesa twierdzą, że jest zawsze taki sam. I że jest męczący, to jego rozbieganie, hiperaktywność, wymachiwanie rękami, przykucanie, skoki, nienaturalne miny, pokrzykiwanie... Dla fanów te wady stają się zaletami - kochają de Funesa właśnie za to, że tak biega i krzyczy. Bo rzeczywiście staje się wtedy bardzo śmiesznym człowieczkiem.

Wielkim kasowym przebojem była "Wielka włóczęga" - komedia wojenna, w której De Funes partnerował Bourvilowi - obejrzało ją we francuskich kinach rekordowe w owym czasie 17 mln osób. Koszty produkcji filmu "Gamoń" (drugi wspólny występ z Bourvilem) zwróciły się po trzech tygodniach wyświetlania. Przebojem stała się seria sześciu - bardzo nierównych - filmów o przygodach żandarma Cruchota z prowincjonalnego Saint-Tropez. Do polskich kin trafiła z dziesięcioletnim opóźnieniem, a też pod kasami kin ustawiały się długie kolejki (podobnym hitem było w Polsce "Skrzydełko czy nóżka", opowieść o wojnie "kucharstwa wysokiego" z fast foodami). PRL-owska telewizja raczyła widzów komediami de Funesa z okazji wszelkich świąt - niemal każdy obywatel znał już "Napad na bank", "Wielkie wakacje" (pogoń ojców za zakochanymi w sobie dziećmi), "Hibernatusa" (próbę odtworzenia XIX-wiecznego świata na użytek przodka sprzed 70 lat, przypadkowo odkrytego i odmrożonego z lodów Alaski), "Oskara" (gdzie de Funes wyczyniał przedziwne rzeczy ze swym nosem, rozciągając go, przydeptując i zaplątując w supeł) na pamięć. Dopiero jednak niedawno mieliśmy okazję poznać "Przygody Rabina Jakuba", gdzie de Funes przebierał się za chasyda.

Krytycy wszelako najbardziej cenią chyba przedostatni film de Funesa, "Kapuśniaczek" - o dwóch starych (ale bardzo jarych) rolnikach, w których zupie rozsmakował się kosmita...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones