{uwaga, nie ścisłe spoilery, ale trochę zdradzam} ..mamy a to pastisz czy nawet parodię musicalu Bernsteina, a to naśmiewanie się z amerykańskiej manii terapii psychoterapeutycznej, czy śmiechy ze "zderzenia cywilizacji",obyczajów kulinarnych i innych, a to mamy satyrę na Włochów, a to autoironię z fantastycznym śpiewaniem francuskich pieśni patriotycznych przez telefon... niestety także mamy wielką STRATĘ OKAZJI, jak spotkanie Żandarma z siostrą zakonną w Nowym Jorku... no już było tak blisko, by zrobić ostrą jazdę samochodem na złamanie karku po klasycznej scenerii policyjnych pościgów i ucieczek gangsterów w rozwalanych etapami samochodach, ale Żandarm nagle się spłoszył, zapraszany do auta, bo... zabrakło filmowcom kasy lub pozwolenia władz na coś, co by weszło do klasyki komedii, czyli na jazdę bez trzymanki Siostry z Żandarmem po nieujeżdżonych przez francuskie kino dzikich jak mustang ulicach Niu Jorku!